Mieszkańcy miasta Bershadi w regionie Winnicy cierpią z powodu niebezpiecznej bliskości uzbeckiej szklarni. Wielokrotnie skarżyli się różnym organom, ale pytanie pozostało otwarte.
Według ofiar od około roku cierpią na żrący dym i chemikalia pochodzące ze szklarni. Odwołania do różnych władz nie przyniosły żadnych rezultatów, a społeczność jest gotowa podjąć bardziej radykalne działania. Jej przedstawiciele odwołali się już do Korpusu Narodowego.
Pewnego razu biznesmeni z Uzbekistanu kupili ziemię i zbudowali szklarnię w ogrodzie o powierzchni około 600 m2. Znajduje się w prywatnym sektorze miasta i jest przeznaczony do uprawy ogórków. Chociaż przedsiębiorcy ogrzewają je drewnem opałowym, dym sprawia, że trudno jest oddychać, nazywają to ofiary. Jednocześnie odległość do najbliższego budynku mieszkalnego wynosi 3 m.
Obudowa, która znajduje się w sąsiedztwie, jest już cała w sadzy, w smród stoczni. A obok studni, z której strasznie jest pić wodę. Ponadto Uzbekowie stosują nawozy mineralne i górny dressing do ogórków, więc maksymalne obrażenia, według strony poszkodowanej. Mieszkańcy sąsiednich domów już cierpią z powodu kaszlu, alergii i strachu o swoje zdrowie.
Teraz biznesmeni nie ogrzewają szklarni, ponieważ ulica jest już ciepła, ale ofiary są przerażone, oczekując nadejścia jesieni i zimy. Kilka razy próbowali pokojowo przedyskutować swój problem z Uzbekami, ale nie otrzymali pozytywnej decyzji, jak podczas wezwania policji.
Mieszkańcy Bershadi twierdzą, że nie sprzeciwiają się biznesowi i budżetowaniu, ale niech dzieje się to legalnie. Ofiary wykazują podejrzenia, że Uzbekowie przekupili organy kontrolne ogórkami, więc są nieaktywni. „Organy ścigania poszły na miejsce trzykrotnie. Nie ujawniono nic, co wiązałoby się z ich działalnością”, skomentował sytuację w służbie prasowej regionalnej policji.![](http://img.tomahnousfarm.org/img/ferm-2020/12364/image_OtEn0iCeGytVq3K833xvf0.jpg)
Rada miasta Bershad poinformowała, że na te fakty wpłynęły skargi od obywateli. Według nich eksperci z odpowiednich władz wielokrotnie chodzili na miejsce akcji, zwane policją. Po badaniu nie stwierdzono w tej chwili żadnych widocznych naruszeń. Tylko ratownicy wydali rozkaz rozmontowania 8 m szklarni, aby strażacy mogli podróżować.