Strefa wykluczenia była wygodna dla koni z Czerwonej Księgi. Ich populacja w Czarnobylu wzrosła kilkakrotnie.Zgłoszono to w Państwowej Agencji Zarządzania Strefą Wykluczenia. Z Polski - naukowcy z Uniwersytetu Przyrodniczego w Warszawie.
Od wielu lat ta grupa naukowców obserwuje konie Przewalskiego w Czarnobylu. Zoologowie twierdzą, że konie nie tylko nie opuszczają zarażonego obszaru, ale także skutecznie go opanowują, a konie Przewalskiego są ostatnimi dzikimi końmi na planecie. Obecnie jest ich tylko 2000. Wszystkie są potomkami 11 koni schwytanych w Dzungarii (północno-zachodnie Chiny) na początku XX wieku i jednego konia domowego.
W czasach radzieckich najwięcej tych koni znajdowało się w ukraińskiej rezerwie Askania-Nova. Założyciel rezerwy, Friedrich Falz-Fein, faktycznie zorganizował wyprawę w celu złapania koni w Chinach.W 1998 r. 20 koni z Askania-Nova przeniesiono do strefy wykluczenia w ramach eksperymentu. Raz na wolności konie zaczęły się rozmnażać. W ciągu 20 lat ich populacja wzrosła do 110 osobników, chociaż mogło być ich więcej - próbowali kłusownicy.
Na wolności konia nie widziano od 1969 r. (Było to w Mongolii). To wyjątkowe zwierzę jest eksterminowane przez człowieka. Ich populacja została szczególnie zmniejszona podczas II wojny światowej. Teraz wiele krajów próbuje zintegrować konia Przewalskiego z dziką przyrodą. Takie projekty są w Mongolii, Chinach, Rosji. W Czerwonej Księdze zwierzę ma status „na granicy wyginięcia”.