Stado 100 świń domowych terroryzuje wioskę Kizlovka w regionie Połtawy już od miesiąca.
Chłopi są bezsilni wobec najazdu żarłoków. Z powodu konfliktu z rolnikiem zostali zwolnieni z jego stodoły przez właściciela lokalu, z którego rolnik wynajął miejsce dla świń.
Około 20 zwierząt pozostało zamkniętych, a reszta uciekła. Po wolnym życiu zwierzęta oszalały i stały się agresywne. Wieśniacy narzekają, że już rzucają się na ludzi.
W nocy świnie karmią się w ogrodach, a za dnia odpoczywa starsze pokolenie. Wokół wsi biegnie młody wzrost. Aby uciec przed upałem, zwierzęta wysadziły wieżę ciśnień, gdzie piją wodę i organizują własne procedury wodne.
Właściciel stodoły, Aleksiej Barsuk, zapewnia, że nie wypuszczał zwierząt i obwinia za wszystko właściciela zwierząt, Jurija Zuba. W stodole zwierzęta trzymano w nieodpowiednich warunkach. Nigdy nie sprzątali ani nie karmili zwierząt raz na kilka dni.
Właściciel odmawia łapania zwierząt i zapewnia, że poniósł większe straty niż chłopi, ponieważ zwierzęta uciekły przed nim. Aby rozwiązać sytuację, działając naczelnik wioski Anatolij Kolot zwrócił się do policji i Państwowej Służby Żywności i Napojów.
Gosprodpotrebrebhuhuu zalecił utworzenie wspólnego przedsiębiorstwa, które będzie łapać zwierzęta i wyposażać je w miejsce i karmienie na okres przechowywania kwarantanny (ponad 30 dni). Wioska nie ma na to funduszy.
Anatolij Sivan, szef wydziału Czernuchińskiego Państwowego Urzędu ds. Żywności i Napojów, przypadkowo spotkał właściciela zwierząt i powiedział, że je złapie, jeśli właściciel lokalu da mu stodołę.
Właściciel zwierząt pisał także chłopom oświadczenia, jakby kradli świnie. Regionalny Państwowy Urząd ds. Żywności i Konsumentów złożył pozew o zakazanie rolnikowi prowadzenia działalności rolniczej. Nie wpłynie to jednak na chwytanie świń.